Zbliżające się wybory prezydenckie we Francji to wydarzenie podwyższonego ryzyka dla rynków finansowych, którego konsekwencje mogą być o wiele bardziej niebezpieczne niż Brexit czy wybory w Stanach Zjednoczonych. Jeśli Francuzi opowiedzieliby się za którymś z kandydatów, mających w programie Frexit, to oznaczałoby to prawdopodobnie koniec Unii Europejskiej i euro. Reakcje na rynkach byłyby trudne do przewidzenia.
Ostatnie sondaże przed I turą wyborów dają wyjątkowo duże poparcie dwóm antyunijnym kandydatom, Marine Le Pen i Jean-Lucowi Melenchonowi. Le Pen to liderka sondaży, jej brak przejścia do drugiej tury byłoby sporą sensacją, nie wiadomo jednak z kim stoczy pojedynek o prezydenturę. Nieoczekiwanie na horyzoncie wyrósł Jean-Luc Melenchon, skrajny socjalista, który postuluje 100% podatek dla najbogatszych, wyjście Francji z UE i strefy euro, a nawet z NATO. Może on poszczycić się aż 19% poparciem, co w połączeniu z 23% elektoratem Le Pen daje solidny pakiet antyunijnych i niepokornych głosów. Jeśli obydwoje przeszliby do drugiej tury, wówczas los euro i UE byłby przesądzony. Natomiast walka Le Pen z jakimkolwiek innym kandydatem może oznaczać jej porażkę, choć nie wiadomo jak zachowają się właśnie wyborcy Melenchona.
Nadzieją na spokój i stabilizację jest centrysta Emmanuel Macron, który ma porównywalne poparcie jak Le Pen i według sondaży, wygrywa z nią w bezpośrednim starciu. Najbliższy niedzielny wieczór zapowiada się ekscytująco, wynik wyborów będzie znany przed otwarciem się rynków, a więc można spodziewać się sporych luk cenowych na wszystkich instrumentach. Lepiej pozamykać pozycje przed weekendem, jeśli to możliwe.