Dane GUS zaskoczyły analityków, wskaźnik inflacji wyniósł we wrześniu 2,2%, to dużo więcej niż przewidywali (ok. 1,9%). Została przekroczona psychologiczna bariera 2%, co oznacza, że istnieje powód do rozważenia wcześniejszej niż planowano podwyżki stóp procentowych przez NBP.
Choć prezes NBP, Adam Glapiński, potwierdził ostatnio, że nie przewiduje podwyżki stóp procentowych w nadchodzącym roku, to teraz może mieć poważny argument, by wycofać się ze swojego postanowienia. Obecnie stopy procentowe wynoszą 1,5% i nie zapewniają ochrony naszym oszczędnościom przed inflacją, co jest niepożądane na rynku finansowym. Prowadzi to do lokowania nadwyżek kapitału poza systemem bankowym, a więc głównie w nieruchomościach. W ten sposób rosną ich ceny, co dodatkowo napędza rynek kredytów hipotecznych, bo przeciętnego obywatela nie stać na drogie mieszkanie. Powstająca w ten sposób bańka na rynku nieruchomości może być niebezpieczna, szczególnie w obliczu silnego wzrostu gospodarczego, rosnącej inflacji i niechybnej podwyżki stóp procentowych. Stąd, jeśli inflacja pozostanie powyżej 2% lub będzie nadal wzrastać, podwyżka stóp procentowych powinna nastąpić już na początku 2018 roku. Tym bardziej, że podwyżki stóp procentowych szykują się w strefie euro i postępują w Stanach Zjednoczonych.
Dla posiadaczy kredytów hipotecznych może to oznaczać znaczący wzrost miesięcznej raty. Pojawi się problem podobny do tego, jaki mają obecnie frankowicze, ale jednocześnie ograniczy się jego skalę, ponieważ wzrost ceny kredytu odstraszy potencjalnych nowych kredytobiorców.