W nocy z czwartku na piątek zmienił się świat, co do tego nie ma wątpliwości. Brytyjczycy w ogólnokrajowym referendum zdecydowali, że chcą opuścić Unię Europejską. Abstrahując już od tego, czy przyniesie im to ekonomiczne korzyści czy nie, wywołało to niesłychaną wręcz panikę na rynkach walutowych i giełdach, na całym świecie.
Kurs funta do kluczowych walut zaczął spadać wraz z podliczaniem głosów po referendum i osiągnął swoje apogeum w momencie, gdy było już jasne, że trend nie może się odwrócić i brexit stał się faktem.
Co to jednak oznacza dla przeciętnego obywatela?
Przypadek 1: mamy oszczędności w funtach, co teraz robić?
Podstawowa zasada inwestycji brzmi: dopóki nie wyjdziesz, nie stracisz. Oznacza to, że jeśli mamy w swoim portfelu daną walutę, to jej wartość w przeliczeniu na złotówki jest zmienna. Rynki finansowe ulegają emocjom, czasem bardzo potężnym, wówczas mamy do czynienia z paniką. Tak było w przypadku notowań funta, który zanurkował najmocniej od 30 lat. Rynek dość surowo wycenił wyjście Wlk. Brytanii z UE i jego gospodarcze konsekwencje. Nie wiadomo jednak jakie tak naprawdę będą jego skutki i kiedy one nastąpią. Trzeba pamiętać, że proces opuszczania UE potrwa kilka lat, w tym czasie zostaną przedstawione warunki, na jakich Brytyjczycy będą współpracować z UE jako niezależny kraj. Od tych negocjacji i końcowych warunków zależy los brytyjskiej gospodarki i funta. Może się okazać, że prognozy co do pogorszenia się koniunktury okażą się nietrafione lub przesadzone, wówczas funt odrobi część strat. Poza tym ważna jest jeszcze wycena naszej waluty, która w ostatnim czasie należy do najsłabszych w regionie.
Należy zatem wstrzymać się od wszelkich działań i spokojnie czekać na rozwój sytuacji. Niestety funt w najbliższym czasie raczej nie ma szans na powrót w rejony 5,80-5,70zł, a więc do wyceny bezpośrednio przed brexitem. Być może osiągnie jeszcze kiedyś taki poziom, ale zależy to od tego, jak brytyjska gospodarka poradzi sobie bez UE. Tak więc, jeśli potrzebujemy szybkiej gotówki w złotych, należy przewalutować funty podczas najbliższego odbicia funta (korekty spadku). A jeśli nie musimy mieć koniecznie złotówek, wypada czekać na dalszy rozwój wydarzeń i trzymać kciuki za brytyjską gospodarkę.
Przypadek 2: chcemy wyjechać do Wlk. Brytanii do pracy, czy to się opłaci?
Kurs funta w stosunku do złotego pozostaje na wysokim poziomie i na pewno nie zmieni się to w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Nie będzie to już rzecz jasna tak korzystny kurs jak przed brexitem, ale nadal bardziej opłacalny niż zarabianie w euro. Być może w długoterminowej perspektywie funt osiągnie poziom wyceny euro, ale to już zależy od kondycji brytyjskiej gospodarki po brexicie i od kondycji samej strefy euro. W najgorszym scenariuszu obecny rok jest jednym z ostatnich, w których można jeszcze sporo zarobić na pracy dla Brytyjczyków. Niewątpliwie sama wycena funta może być jednym z głównych czynników zniechęcających do podejmowania pracy w Wlk. Brytanii. Kolejnym będą ograniczenia rynku pracy po brexicie, ale o ile pozwolenie na pracę można zdobyć, to przy niższej wycenie waluty imigranci nie będą już tak zmotywowani do pracy na wyspach. Choć z drugiej strony, dla niektórych, perspektywa życia poza UE, a jednocześnie w zamożnym i dość bliskim kraju, może być kusząca, mimo słabnącego funta.
Przypadek 3: pracujemy i mieszkamy w Wlk. Brytanii, co dalej?
Bez wątpienia praca i życie na wyspach będzie i tak o wiele lepszym wyborem niż powrót do Polski. Wlk. Brytania nie straci aż tak wiele na wyjściu z UE ze swojej pozycji gospodarczej, a przypomnijmy, że jest to piąta gospodarka świata. Polska natomiast nie nadrobi zbyt szybko, jeśli w ogóle, straty do Brytyjczyków. Nie ma więc powodów ekonomicznych, dla których można by rozważać jakąkolwiek zmianę miejsca pobytu. Problem jest natury politycznej, bo nie wiadomo jaki będzie status imigrantów po brexicie i czy wszyscy dostaną pozwolenie na pracę. Ale to, czy się o takie pozwolenie starać czy nie, jest sprawą oczywistą i jednoznaczną z punktu widzenia ekonomii.