Oczekiwanie na decyzję agencji Moody’s odnośnie polskiego ratingu trwało nadspodziewanie długo, ale przyniosło korzystne rezultaty. Obawy o obniżenie ratingu okazały się nietrafione, agencja utrzymała rating polskiego długu na poziomie A2/P-1, obniżyła jedynie perspektywę ratingu ze stabilnej do negatywnej. Co to oznacza? Najkrócej mówiąc, zaniepokojenie. Analitycy agencji niepokoją się szczególnie dwiema kwestiami:
- Po pierwsze, ryzykiem fiskalnym, związanym ze znacznym wzrostem wydatków bieżących, jak również z prawdopodobnym obniżeniem wieku emerytalnego;
- Po drugie, z pogorszeniem się klimatu inwestycyjnego w stronę bardziej nieprzewidywalnej polityki i ustawodawstwa, spowodowane niejasną ustawą odnośnie konwersji walutowych kredytów hipotecznych oraz długotrwałym patem między rządem a krajowym Trybunałem Konstytucyjnym.
Jednocześnie agencja stwierdza w komunikacie, że polska gospodarka jest silna, ma solidne podstawy ekonomiczne i jest odporna na czynniki zewnętrzne, które mogłyby zaburzyć wzrost PKB. Tak więc ocena jest daleko bardziej pozytywna niż agencji Standard & Poor’s, choć nie pozbawiona pewnych zastrzeżeń. Wydaje się jednak, że Moody’s obrała inną ścieżkę oceny, która będzie polegać na obserwacji kolejnych wskaźników ekonomicznych, niż na wyprzedzającym je, pochopnym działaniu, jakie zaprezentował S&P w styczniu. Jest to na pewno rozsądniejsze i nie prowadzi do większych zawirowań na rynku walutowym. Poza tym nie ma w tej chwili jeszcze żadnych danych, które wskazywałyby na wzrost deficytu budżetowego czy spowolnienie wzrostu PKB.